Thursday 10 November 2011

Reflections on Brazil/ Refleksje o Brazylii

Seven weeks have passed in Brazil. We are now in a different place and have a chance to look back and reflect. People keep asking us if we liked it, if it met our expectations, if anything surprised us. These questions are almost impossible to answer. Some days we liked it, some days we didn't. Some things were better than we thought they would be, and sometimes they were not as good. We saw things we expected to see and others that we had never even imagined. We had high points and low points, we had good food and bad food. It was very sunny but it rained a lot too.


Do we know Brazil? We know it better than when we started travelling, but how can you get to know a country that is so vast and diverse in such a limited period of time? If we were to write down all our impressions, this post would never end and you would surely get bored reading it. So this post is an attempt to get across only some of our impressions about our time in 'pais tropical'.


-Poverty: this is one of the things we knew we were going to see but it didn't prevent us from being shocked when we saw it. Most Brazilians seem to be desensitised to it, they get on with their lives despite it being right under their noses. For us though it has been since the very beginning the thing we have struggled with the most. And even though we are not hypnotised by it any more like we were during our first week (when we could just stare at favelas for hours), it still is the one thing we can't forget.

-Food: there's only one thing to say: TOO MUCH SALT AND SUGAR! Even the divine fresh juices are spoiled by sugar! The locals, no matter how much we try to convince them, refuse to find out what they REALLY taste like. If that weren't enough, sugar is very often replaced by dodgy looking sweetener (heaven knows what it is made of!) which comes in a liquid form. We're not saying that Brazilian food is bad (and we did have amazing food, especially when staying with locals). Like Scottish and Polish food, Brazilian food is not for everyone and not for every day of the week. For how many days a week can you have a plate of chips, rice and beans at the same time?

-Some funny things: one and two cent coins don't exist, but they do on price tags, for example a banana can cost 23 cents. So depending what coins you have, you are forced to either underpay or overpay. On top of that, shops hardly ever have change, even the bureau the change didn't have change (they told us to change the money in Uruguay), so basically chances of you getting the correct change are close to none. In addition to that, some things become complicated if you are not Brazilian – like buying tickets online or getting a seat in a restaurant. Once it took us 5 minutes to get a table in an empty restaurant because we had to provide a telephone number, an Brazilian ID number and other useless information (we ended up just making up both numbers). And another thing, when you travel by coach you need to put your name and ID number on the ticket. We didn't know that the first time, the bus driver was very nice and even lent us a pen, we filled the tickets out with our passports open in front of us while he was patiently watching us, and then we handed the tickets over to him. Much to our surprise, he demanded the passports and carefully checked that we had copied our own names correctly(let us remind you that neither of us have particularly Brazilian sounding names). But then again, rules are rules.

-Rhythm: Is there a more rhythmic country in the world? Brazilians don't even need drums – tables, cans, cups, watermelons, you name it, they can turn into an instrument and knock out a beat on it. There are over 192 million of them and they are all better dancers, singers and musicians than the two of us.

If you want to know more, you'll just have to wait until the next time we meet over a pint/ a bottle of wine/ a cup of tea or coffee. If you really want to get to know Brazil yourself, you'll just simply have to go.

***

Refleksje o Brazylii

Minęło siedem tygodni w Brazylii. Teraz jesteśmy w innym miejscu i mamy okazję spojrzeć wstecz i pomyśleć. Ludzie wciąż pytają nas, czy się nam podobało, czy spełniły się nasze oczekiwania, czy cokolwiek nas zaskoczyło. Niemalże nie da się odpowiedzieć na te pytania. W niektóre dni podobało nam się, w inne nie. Niektóre rzeczy były lepsze niż myśleliśmy, ale czasami było na odwrót. Zobaczyliśmy rzeczy, które spodziewaliśmy się zobaczyć i inne, których nigdy nawet sobie nie wyobrażaliśmy. Przeżyliśmy chwile lepsze i gorsze, jedliśmy smaczne i niesmaczne jedzenie. Świeciło słońce, ale często też padał deszcz.

Czy znamy Brazylię? Znamy ją lepiej, niż kiedy zaczęliśmy podróżować, ale jak można poznać kraj, który jest tak obszerny i różnorodny w tak ograniczonym okresie czasu? Gdybyśmy mieli spisać nasze wszystkie wrażenia, ten wpis byłby bez końca, a wy pewnie szybko znudzilibyście się czytając go. Ten wpis jest więc próbą przekazania niektórych z naszych wrażeń na temat naszego czasu w 'tropikalnym kraju'.


-Bieda: to jedna z tych rzeczy, które wiedzieliśmy, że zobaczymy, ale nie uchroniło nas to przed szokiem, kiedy ją zobaczyliśmy. Większość Brazylijczyków jest na nią znieczulona, żyją swoim życiem, mimo że mają ją pod nosem. Dla nas jednak była to od samego początku rzecz, z która zmagaliśmy się najbardziej. I chociaż już nas nie hipnotyzuje tak jak podczas pierwszego tygodnia (kiedy byliśmy w stanie godzinami gapić się na favele), to wciąż jest to ta jedyna rzecz, której nie potrafimy zapomnieć.

-Jedzenie: mamy tylko jedno do powiedzenia: ZA DUŻO SOLI I CUKRU! Nawet te boskie świeże soki psuje się cukrem! Tubylcy, bez względu na to jak bardzo staramy się ich przekonać, nie chcą dowiedzieć się, jak te owoce NAPRAWDĘ smakują. Mało tego, cukier często zastępuje się podejrzanie wyglądającym słodzikiem (kto wie z czego się go robi!), najczęściej w formie płynu. Nie sądzimy, że brazylijskie jedzenie jest niedobre (prawda jest taka, że skosztowaliśmy dużo pysznego jedzenia, zwłaszcza kiedy byliśmy gośćmi w tamtejszych domach). Tak jak szkockie czy polskie jedzenie, brazylijskie jedzenie nie jest dla każdego i nie na każdy dzień tygodnia. No bo ile razy w tygodniu można zjeść talerz pełen frytek, ryżu i fasoli jednocześnie?

-Kilka zabawnych rzeczy: nie istnieją monety jedno- i dwu-centowe, ale pojawiają się na metkach z cenami, na przykład banan może kosztować 23 centy. Więc w zależności od tego, jakie masz monety, musisz albo nie dopłacić albo nadpłacić. Jakby tego było mało, sklepy rzadko kiedy mają wydać, nawet kantory nie mają wydać (powiedzieli nam, że lepiej wymienić pieniądze w Urugwaju), więc szanse dostania poprawnej reszty są praktycznie bliskie zeru. Na dodatek, niektóre rzeczy komplikują się, jeśli nie jesteś z Brazylii – jak kupowanie biletów przez internet albo zdobywanie stolika w restauracji. Raz zabrało nam 5 minut, żeby dostać stolik w pustej restauracji, ponieważ musieliśmy podać numer telefonu, numer brazylijskiego dowodu tożsamości i inne bezużyteczne informacje (w końcu zmyśliliśmy oba numery). I jeszcze jedno, kiedy podróżujesz autokarem, musisz podać imię, nazwisko i numer oficjalnego dokumentu na bilecie. Nie wiedzieliśmy o tym za pierwszym razem, ale kierowca był bardzo miły, nawet pożyczył nam długopis, wypełniliśmy bilety z otwartymi paszportami przed nosem, podczas gdy on cierpliwie nas obserwował, a potem podaliśmy mu bilety. Ku naszemu zaskoczeniu, poprosił o nasze paszporty i ostrożnie sprawdził czy poprawnie skopiowaliśmy nasze nazwiska (przypomnijmy, że ani jedno ani drugie nie brzmi zbyt brazylijsko). Ale cóż, zasady to zasady.

-Rytm: czy istnieje bardziej rytmiczny kraj na świecie? Brazylijczycy nawet nie potrzebują bębnów – stoły, puszki, kubki, arbuzy, co tylko może przyjść do głowy – oni potrafią zamienić to w instrument i wybić na nim rytm. Jest ich ponad 192 miliony i wszyscy są lepszymi tancerzami, śpiewakami i muzykami niż nas dwoje.


Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej, musicie zaczekać do następnego razu, kiedy spotkamy się przy piwie/ winie/ kawie/ herbacie. Jeśli naprawdę chcecie poznać Brazylię, musicie po prostu odwiedzić ją sami.

No comments:

Post a Comment