Tuesday, 29 November 2011

Dziennik argentyński, 3/ The Argentinian diary, 3



Tak, tak, za niecały miesiąc święta. Nie trzeba nam przypominać. Tak jak i wy musimy tu znosić kiczowate świąteczne melodie w trakcie zakupów w supermarkecie i czerwono-zielono-złote dekoracje rozwieszane zawsze przedwcześnie, ponaglające, jakbyśmy wcale nie wiedzieli, jak mało czasu nam zostało. Można by popaść w przedświąteczną depresję - tysiące kilometrów, inna hemisfera, a i tu dotarły te święta odarte z czaru dzieciństwa, zamienione bez naszej zgody na Festiwal Kupowania Rzeczy Zupełnie Zbytecznych. Można by pomyśleć, że świat skurczył się zupełnie, że nie ma już ucieczki przed ujednoliceniem.
Ratuje nas pogoda. Tak, tak, za niecały miesiąc święta, a my wciąż w klapkach i szortach, kobiety wyciągają z szaf lniane sukienki, noce są bezsenne zupełnie tak jak tamte madryckie, sierpniowe. No i jeszcze jedno – coś nie zgadza się w wystawach sklepowych. Życzą przechodniom Feliz Fiestas (Wesołych Świąt) i Feliz Primavera (Wesołej Wiosny) zarazem, łącząc świąteczne łańcuchy i kwiaty w dziwacznych kolażach.

A więc jednak jesteśmy po drugiej stronie. Jak dobrze, że nie da się skomercjalizować szerokości geograficznej.

***

Yes, yes, less than a month till Christmas. No need to remind us. Just like you we have to put up with tacky Christmas tunes while doing the shopping at the supermarket and the red-green-golden decorations, always put up too early, rushing us, as if we didn't realise how little time we had left. One could fall into a pre-Christmas depression – thousands of kilometres from home, a different hemisphere and that Christmas stripped of childhood magic, changed without our permission into a Festival of Buying Absolutely Useless Things has made it even here. One could think that the world has shrunk completely, that there is no escape from standardisation anymore.

But we are saved by the weather. Yes, yes, less than a month till Christmas now, and we are wearing flip-flops and shorts, women are taking their linen dresses out of their wardrobes, nights are sleepless just like those August nights in Madrid. And one more thing – there's something wrong about the shop windows. They wish passers-by Feliz Fiestas (Merry Christmas) and Feliz Primavera (Happy Spring) at the same time, combining tinsel and flowers in bizarre collages.

So after all we are on the other side. Just as well you can't commercialise latitude.





















No comments:

Post a Comment