In the previous post we talked about our impressions of Brazil, but we deliberately omitted the best thing. Why? Because it deserves a post all to itself: the people. We cannot begin to explain how grateful we are to everybody who helped us, who gave us precious advice, who put us up, who fed us, who kept us safe, who made us feel at home, who showed us the best places, who had pacience for our Spanish version of Portuguese, who tried to explain the things we couldn't understand ourselves. Without them the seven weeks in Brazil would have been completely different and nowhere near as genuine. Brazil has a lot going for it, but its biggest asset is its people who we found to be hospitable, generous, genuinely friendly, warmhearted, intelligent, positive and open-minded. The are a lot of Brazilians who we met and who helped us but whose names we don't know – they all deserve a thank you. And then there are the Brazilians we will never forget and who we really truly hope to see again, be it in Brazil or anywhere else. Here they are, in order of appearance as the trip went on:
-Salvador: Ana Carla and the family, the ones who helped us take our very first steps in Brazil – Elizabeth, Elizete, Nil, Daiana, Salles, Zeilda, Antonio, Isaque, Marinalva, Gil and Yan and of course Barney the Pitbull (for guarding us) and Mel the Sausage Dog (for being the first Brazilian female to fall in love with Jamie)
-Caçapava: Dorival, Marly, Agnes and Val (the heart of the interior!)plus a special thank to Denise without whom our stay in Caçapava would not have been possible
-São Paulo:Silvia and Carla (all that food!), Euan (not quite Brazilian but almost) and Andreza
-Florianopolis:Jefferson (the most un-Brazilian looking Brazilian but a Brazilian all the same)
-Blumenau: Alessandra and Brenda (good luck in Austria)
-Porto Alegre: Roman, Gabriel, Tatiana and Felipe and all the Gremio fans we met there (you made our last day in Brazil one of the best)
There will always be a place in our house for you (even Barney) Muito obrigado a todos por tudo!
***
W poprzednim wpisie pisaliśmy o naszych wrażeniach z Brazylii, jednak celowo ominęliśmy najwspanialszą rzecz. Dlaczego? Ponieważ zasługuje ona na oddzielny wpis: ludzie. Trudno nam nawet zacząć tłumaczyć jak wdzięczni jesteśmy wszystkim, którzy nam pomogli, którzy dali nam bezcenne rady, którzy przyjęli nas u siebie w domu, którzy nas nakarmili, którzy zapewnili nam bezpieczeństwo, którzy sprawili, że czuliśmy się jak w domu, którzy pokazali nam najlepsze miejsca, którzy mieli cierpliwość dla naszej hiszpańskiej wersji portugalskiego, którzy próbowali wytłumaczyć nam to, czego sami nie byliśmy w stanie zrozumieć. Bez nich te siedem tygodni w Brazylii byłyby zupełnie inne i ani odrobinę tak prawdziwe. Brazylia ma wiele plusów, ale jej największym skarbem są ludzie, których znaleźliśmy jako gościnnych, hojnych, naprawdę przyjacielskich, życzliwych, inteligentnych, optymistycznych i otwartych. Spotkaliśmy na naszej drodze wiele osób, które nam pomogły, lecz których imion nie znamy – oni wszyscy zasługują na podziękowania. Poznaliśmy też ludzi, których nie zapomnimy nigdy i których mamy ogromną nadzieję znowu zobaczyć, w Brazylii lub w jakimkolwiek innym miejscu. Oto oni, w kolejności pojawiania się w miarę jak kontynuowaliśmy naszą podróż:
-Salvador: Ana Carla i rodzina, za pomoc w stawianiu pierwszych kroków w Brazylii – Elizabeth, Elizete, Nil, Daiana, Salles, Zeilda, Antonio, Isaque, Marinalva, Gil i Yan i rzecz jasna Barney Pitbull (dzięki za pilnowanie nas) i Mel Jamnik czyli Pies Kiełbasa (za bycie pierwszą Brazylijką, która zakochała się w Jamiem)
-Caçapava: Dorival, Marly, Agnes i Val (serce wnętrza Brazylii) plus specjalne podziękowania dla Denise, bez której nasz pobyt w Caçapavie nie byłby możliwy.
-São Paulo:Silvia i Carla (ach to jedzenie!), Euan (nie do końca Brazylijczyk, ale prawie) i Andreza
-Florianopolis:Jefferson (najmniej brazylijsko wyglądający Brazylijczyk, ale Brazylijczyk mimo to)
-Blumenau: Alessandra i Brenda (powodzenia w Austrii)
-Porto Alegre: Roman, Gabriel, Tatiana i Felipe i wszyscy fani Gremio, których poznaliśmy (sprawiliście, że nasz ostatni dzień w Brazylii był jednym z najlepszych)
W naszym domu zawsze będzie dla was miejsce (nawet Barney). Muito obrigado a todos por tudo!
No comments:
Post a Comment