Suddenly we know what it's like to be a celebrity. We can't even go for a coffee without people taking pictures of us. There are about 5 different people all snapping away on their expensive looking cameras. Ok, they're not taking pictures of us but, more to the point, what are they taking pictures of? The answer, it seems, is everything.
La Boca is perhaps Buenos Aires' most famous neighbourhood. The blue and yellow houses on El Caminito are one of the city's iconic landmarks. Its supposed to be the “real” Buenos Aires, just like its football club is supposed to be archetypical Argentinian club. “You can't go to Buenos Aires without visiting La Boca”. And it's true, especially if your idea of visiting Buenos Aires is following, to the letter, the instructions of the Lonely Planet (or whatever guide book you use) and taking identical pictures to those in said book. That's what it's all about. Get to the “place you must visit”, take as many photos as possible (most of which involve you waiting in line for your 10 seconds standing next to some landmark), buy a t-shirt, mug, magnet, hat etc for extra proof you were there, perhaps buy a coffee, beer, sandwich, meal for 5 times the local price and move on to the next place. Repeat this every day for the duration of your trip and you are a true, modern day traveller.
So to go back to the original question, what are these people taking a photo of? Ok, it's the cafe we are sitting outside of. Why are they taking a photo of it? I honestly don't know and I'm pretty sure they don't either. It's just what they do. It's what they are expected to do. How else will they remember that they visited Argentina?
As a side note, a few years ago, a slightly crazy Polish man told me that to really travel you need to go Afghanistan or Chechnya. Suddenly, he doesn't seem so crazy.
***
Nagle wiemy jak to jest być celebrytą. Nie możemy nawet iść na kawę, bo ludzie od razu robią nam zdjęcia. Około pięć osób pstryka swoimi drogo wyglądającymi aparatami. Ok, nie robią zdjęć nam, więc, przechodząc do rzeczy, co fotografują? Wydaje się, że odpowiedź brzmi: wszystko.
La Boca to być może najbardziej znana dzielnica Buenos Aires. Niebieskie i żółte domy na El Caminito to jedne z najbardziej ikonicznych widoków miasta. To ma być „prawdziwe” Buenos Aires, tak samo jak drużyna Boca ma być archetypicznym argentyńskim klubem. „Nie możesz pojechać do Buenos Aires i nie zwiedzić La Boca”. To prawda, zwłaszcza jeśli twój pomysł na zwiedzanie Buenos Aires to wykonać co do słowa instrukcje Lonely Planet (lub jakiegokolwiek innego przewodnika) i zrobić zdjęcia identyczne z tymi w danej książce. To właśnie o to chodzi. Przyjechać do „miejsca, które musisz odwiedzić”, zrobić jak najwięcej zdjęć (większość z nich oznacza czekanie w kolejce dla dziesięciu sekund pozowania przy jakiejś atrkacji), kupić T-shirt, kubek, magnes, czapkę, etc jako dodatkowy dowód na to, że naprawdę tam byłeś/ byłaś, być może kupić kawę, piwo, kanapkę, obiad za cenę pięć razy wyższą od tej miejscowej, a potem ruszyć do następnego miejsca. Powtórz cały ten proces każdego dnia podróży, a będziesz prawdziwym, nowoczesnym podróżnikiem.
Wracając do początkowego pytania, co fotografują ci ludzie? Ok, chodzi o kawiarnię, na zewnątrz której siedzimy. Dlaczego robią jej zdjęcia? Naprawdę nie wiem i jestem całkiem pewien, że oni też nie mają pojęcia.. Po prostu to robią. Tego się od nich oczekuje. Jak inaczej zapamiętają, że byli w Argentynie?
Tak na marginesie, kilka lat temu lekko szalony facet z Polski powiedział mi, że żeby naprawdę podróżować, trzeba pojechać do Afganistanu lub Czeczenii. Teraz nie wydaje mi się już tak szalony.
La Boca is perhaps Buenos Aires' most famous neighbourhood. The blue and yellow houses on El Caminito are one of the city's iconic landmarks. Its supposed to be the “real” Buenos Aires, just like its football club is supposed to be archetypical Argentinian club. “You can't go to Buenos Aires without visiting La Boca”. And it's true, especially if your idea of visiting Buenos Aires is following, to the letter, the instructions of the Lonely Planet (or whatever guide book you use) and taking identical pictures to those in said book. That's what it's all about. Get to the “place you must visit”, take as many photos as possible (most of which involve you waiting in line for your 10 seconds standing next to some landmark), buy a t-shirt, mug, magnet, hat etc for extra proof you were there, perhaps buy a coffee, beer, sandwich, meal for 5 times the local price and move on to the next place. Repeat this every day for the duration of your trip and you are a true, modern day traveller.
So to go back to the original question, what are these people taking a photo of? Ok, it's the cafe we are sitting outside of. Why are they taking a photo of it? I honestly don't know and I'm pretty sure they don't either. It's just what they do. It's what they are expected to do. How else will they remember that they visited Argentina?
As a side note, a few years ago, a slightly crazy Polish man told me that to really travel you need to go Afghanistan or Chechnya. Suddenly, he doesn't seem so crazy.
***
Nagle wiemy jak to jest być celebrytą. Nie możemy nawet iść na kawę, bo ludzie od razu robią nam zdjęcia. Około pięć osób pstryka swoimi drogo wyglądającymi aparatami. Ok, nie robią zdjęć nam, więc, przechodząc do rzeczy, co fotografują? Wydaje się, że odpowiedź brzmi: wszystko.
La Boca to być może najbardziej znana dzielnica Buenos Aires. Niebieskie i żółte domy na El Caminito to jedne z najbardziej ikonicznych widoków miasta. To ma być „prawdziwe” Buenos Aires, tak samo jak drużyna Boca ma być archetypicznym argentyńskim klubem. „Nie możesz pojechać do Buenos Aires i nie zwiedzić La Boca”. To prawda, zwłaszcza jeśli twój pomysł na zwiedzanie Buenos Aires to wykonać co do słowa instrukcje Lonely Planet (lub jakiegokolwiek innego przewodnika) i zrobić zdjęcia identyczne z tymi w danej książce. To właśnie o to chodzi. Przyjechać do „miejsca, które musisz odwiedzić”, zrobić jak najwięcej zdjęć (większość z nich oznacza czekanie w kolejce dla dziesięciu sekund pozowania przy jakiejś atrkacji), kupić T-shirt, kubek, magnes, czapkę, etc jako dodatkowy dowód na to, że naprawdę tam byłeś/ byłaś, być może kupić kawę, piwo, kanapkę, obiad za cenę pięć razy wyższą od tej miejscowej, a potem ruszyć do następnego miejsca. Powtórz cały ten proces każdego dnia podróży, a będziesz prawdziwym, nowoczesnym podróżnikiem.
Wracając do początkowego pytania, co fotografują ci ludzie? Ok, chodzi o kawiarnię, na zewnątrz której siedzimy. Dlaczego robią jej zdjęcia? Naprawdę nie wiem i jestem całkiem pewien, że oni też nie mają pojęcia.. Po prostu to robią. Tego się od nich oczekuje. Jak inaczej zapamiętają, że byli w Argentynie?
Tak na marginesie, kilka lat temu lekko szalony facet z Polski powiedział mi, że żeby naprawdę podróżować, trzeba pojechać do Afganistanu lub Czeczenii. Teraz nie wydaje mi się już tak szalony.
I'm not sure if 'Westerners' "visiting" Afghanistan or Chechnya are regarded as travellers these days...
ReplyDelete