Zimny oddech gór na karku, dziki wiatr wzbijający w powietrze letni kurz, fakt, że mamy już bilet powrotny, a w naszej głowie rosną jak na drożdżach plany i pomysły popowrotne – wszystko to pomogło nam wydostać się z patagońskich sideł.
Wyjechaliśmy jednoznacznie – jeden ruch na szachownicy i jesteśmy 24 godziny dalej. Nie chcieliśmy przedłużać tego pożegniania. Raz, dwa, trzy, znikamy! Raz, dwa, trzy, czasu nie mamy... na smutek, na wątpliwości, na żal, że patagońskie lato takie krótkie. Raz, dwa, trzy, pa pa...
Wyjechaliśmy jednoznacznie – jeden ruch na szachownicy i jesteśmy 24 godziny dalej. Nie chcieliśmy przedłużać tego pożegniania. Raz, dwa, trzy, znikamy! Raz, dwa, trzy, czasu nie mamy... na smutek, na wątpliwości, na żal, że patagońskie lato takie krótkie. Raz, dwa, trzy, pa pa...
The cold breath of the mountains on the back of our necks, wild wind unsettling the summer dust, the fact that now we have a return ticket and that after-return ideas grow as if on yeast in our heads – all this has helped us get out of the patagonian trap.
We left in a straightforward manner – one move on the chessboard and we are 24 hours farther away. We didn't want to make this goodbye a long one. One, two, three, off we go! One, two, three, we have no time... for sadness, for doubts, for regrets that the patagonian summer is so short. One, two, three, bye, bye...
We left in a straightforward manner – one move on the chessboard and we are 24 hours farther away. We didn't want to make this goodbye a long one. One, two, three, off we go! One, two, three, we have no time... for sadness, for doubts, for regrets that the patagonian summer is so short. One, two, three, bye, bye...
No comments:
Post a Comment